Mauretania / Mauritania
Mauretania ma powierzchnię dwóch Francji, a obywateli około 2,5 miliona. Nigdy nie zniesiono tu realnie niewolnictwa i pomimo iż w 80 latach XX wieku zostało zdelegalizowane, to wciąż funkcjonuje bez żadnych przeszkód. Rząd nie wspiera walki z procederem, bo z czym tu walczyć - "przecież niewolnictwa nie ma".
Stolica Mauretanii jest paskudna i niemiła. Takie mam wspomnienia. Jedynie targ rybny warty jest uwagi. Nie mam z tego targu ani jednego zdjęcia, bo mnie wprasował w ziemie i zmieszał z piachem. Kilkunastu czarnych rybaków w wielkich kaloszach pcha łódź w morze, a ona wraca z falą. Inna pstrokata łódka z połowem w pędzie wjeżdża na plażę pełną tysięcy kolorowo ubranych ludzi. Kobiety w wielobarwnych kieckach noszą miednice na głowach lub siedzą w kole i czasem któraś zaczyna spontanicznie śpiewać. Ci ludzie mają nas gdzieś; pracują i praca pali im się w rękach, czasu mało, ryby szybko się psują. Wrzaski z każdej strony. Dzieciaki w koszulkach sportowych biegają. Rybie łby i wypatroszone wnętrzności walają się wszędzie zmieszane z rozwodnioną krwią. Śmierdzi szczyną i kupą, ale przede wszystkim rybim trupem. Słońce nie jest już wysoko i razi blaskiem odbitym w oceanie. Mruga i skrzy się bez przerwy. W oddali dryfują cienie łodzi w większej ilości. Intensywność. Wszystkim się śpieszy. Najciekawsze rzeczy jednak nie dzieją się dookoła, ale w tobie. Zjawisko którego nie utrwalisz w żaden sposób i przed którym nie możesz się zasłonić, bo po prostu nie mieści ci się w głowie. Szok kulturowy jest mocniejszy niż barwy, smrody i hałaśliwy zgiełk. Stoisz sam wśród tysiąca czarnych którzy cię ignorują, a to co robią kompletnie cie nie dotyczy. Jesteś obcy do potęgi. To co wczoraj cie przerażało jutro będzie wydawać się śmieszne. Nachalni cinkciarze sprzedają drukowaną walutę po zajebistych stawkach, prawie co krok ktoś chce ci coś opchnąć albo wyłudzić. Maurowie mieszają się w tłumie razem z czarnymi Wolofami, którzy mają wyjebane na burki i część z nich czci szatana z lasu. Jest 40 st w cieniu i ziemia parzy w stopy. |
![]() fot. Grzegorz Marcinek 2011 |

Droga do Nawakszut / Road to Nouakchott | fot. Grzegorz Marcinek 2011

Marokańsko - Mauretańska granica, która jest de facto polem minowym / Minefield between Morocco and Muritania | fot. Grzegorz Marcinek 2011

Motel | fot. Grzegorz Marcinek 2011

Motel | fot. Grzegorz Marcinek 2011

Motel | fot. Grzegorz Marcinek 2011

Motel | fot. Grzegorz Marcinek 2011

Stary mercedes / Ruined mercedes | fot. Grzegorz Marcinek 2011

Stoisko z karmą dla wielbłądów w Nouakchott / Camel forage stall in Nouakchott | fot. Grzegorz Marcinek 2011

Nouakchott | fot. Grzegorz Marcinek 2011

Droga do Nawakszut / Road to Nouakchott | fot. Grzegorz Marcinek 2011

Droga do Nawakszut / Road to Nouakchott | fot. Grzegorz Marcinek 2011

Wybrzeże / the coast | fot. Grzegorz Marcinek 2011

Wrak / Wreck | fot. Grzegorz Marcinek 2011

Cyprian | fot. Grzegorz Marcinek 2011

Piach w trampkach / Sand in snickers | fot. Grzegorz Marcinek 2011

Wybuchły nam dwie opony na wybojach / We broke out two tires on potholes | fot. Grzegorz Marcinek 2011

Wydmy / Dunes | fot. Grzegorz Marcinek 2011

Droga do Nawakszut / Road to Nouakchott | fot. Grzegorz Marcinek 2011
Share it